"Planuję wrócić do Polski"
Aleksander ma 25 lat. Jest „świeżakiem” na emigracji, wyjechał z Polski parę miesięcy temu. Pracuje w wiodącym banku inwestycyjnym na stanowisku Structured Product Sales Assistant. Praca w Londynie, centrum świata finansów jest dla niego olbrzymią szansą, jednak mimo to chce wrócić do kraju. O samotności i długich godzinach w pracy opowiedział Magdalenie Grzymkowskiej.
Na początek – standardowe pytanie – dlaczego wyjechałeś z Polski?
– Nie mogłem znaleźć satysfakcjonującej pracy w Polsce, a poza tym praca w banku w Londynie to duże wyzwanie, prestiż i można się sporo nauczyć.
A dlaczego akurat w Londynie?
– Po pierwsze, nie wyobrażam sobie życia w Polsce w innym miejscu niż Warszawa, więc miałem nieco ograniczone możliwości poszukiwania pracy. Po drugie, żyjąc od dziecka w dużym mieście nie obawiałem się przyjazdu do Londynu, a przeciwnie – byłem ciekawy, jak żyje się w tak wielkiej metropolii.
I jak się żyje?
– Londyn to bardzo ładne miasto, a ludzie, których spotykam w pracy czy na ulicy, są zwykle bardzo uprzejmi i przyjaźni. Ale z drugiej strony nie lubię angielskiego jedzenia, które jest drogie i w wielu przypadkach po prostu bez porównania gorsze niż w Polsce, a polskiego sklepu w pobliżu jeszcze nie odnalazłem (śmiech). No i ta nadopiekuńczość państwa, ciągłe ostrzeżenia w metrze i tym podobne…
A jeżeli chodzi o kwestie zawodowe?
– Zarobki są oczywiście wyraźnie wyższe niż w kraju. Mam tu także możliwość zdobycia cennej wiedzy, doświadczeń, świadomość, że pracuję w największym centrum finansowym świata i mogę na żywo doświadczyć czegoś, co w Polsce mógłbym obejrzeć tylko w filmie. Poza tym, czuję, że się rozwijam się, niemal każdego dnia w pracy uczę się czegoś nowego. W Polsce również mógłbym się sporo nauczyć, ale na pewno nie w tej dziedzinie i pod warunkiem znalezienia dobrej pracy, co ostatnio jest niestety bardzo trudne w moim zawodzie…
Właśnie. Jak ci się pracuje w finansowym centrum świata?
– To prawda, Londyn jest centrum świata, ale nie tylko finansowym. Na każdym kroku spotyka się ludzi z różnych krajów i różnych kultur. I to właśnie międzynarodowe środowisko pracy jest pierwszą różnicą pomiędzy Warszawą a Londynem. W Polsce z osobami z zagranicy ma się do czynienia raczej od święta; tutaj – na co dzień. Na pewno sprzyja to większej otwartości, pozwala czerpać z wiedzy i doświadczeń innych, ale też ćwiczyć język i rozwijać umiejętności kontaktu z innymi ludźmi. Poza tym zdecydowanie inny jest charakter pracy –w Polsce człowiek czuje się jedynie jednym z wielu uczestników świata finansów. A w zasadzie bardziej obserwatorem niż czynnym uczestnikiem. Tutaj jesteśmy w centrum wszystkich wydarzeń, mam o wiele szersze perspektywy, widzimy wszystko „od środka”, wiemy, jak to wszystko działa. Z drugiej strony panuje tu olbrzymia konkurencja, na każde stanowisko jest mnóstwo kandydatów, bo zasób potencjalnych pracowników jest niemal nieograniczony. Z tego powodu jest zupełnie inne podejście do samej pracy – tutaj w zasadzie nikt nie wychodzi o 17. i nie robi sobie długiej przerwy na lunch. Pracuje się tyle, ile potrzeba, często zostając po godzinach. Oczywiście w Polsce też znam ludzi, którzy notorycznie zostają po pracy, bo trzeba coś dokończyć i pracują tak samo jak tutaj lub nawet ciężej. Ale moje doświadczenia są takie, że wcześniej pracowałem po 8-9 godzin, a teraz 12. Można narzekać na nadmiar pracy, ale wyjeżdżając do pracy za granicę trzeba się z tym liczyć, tym bardziej, że praca, przynajmniej w moim przypadku, jest wymagająca i dużo uczy.
Chciałbyś wrócić do Polski?
– Chciałbym i planuję powrót do Polski przede wszystkim z przyczyn ideologicznych, jestem przywiązany do własnego kraju, korzeni, tradycji, języka. Poza tym tutaj czuję się nieco osamotniony, z dala od rodziny i przyjaciół, a tryb pracy nie sprzyja nawiązywaniu znajomości. I do tego życie w Polsce jest o wiele tańsze, więc przy odrobinie szczęścia można żyć na podobnym, jeśli nie wyższym poziomie.
Co cię zatem powstrzymuje?
– Problemem jest przede wszystkim kwestia odpowiedniej pracy, sektor finansowy przez ostatnie lata wyraźnie się skurczył, a młodych, wykształconych ludzi wciąż przybywa. Poza tym ogólny klimat w Polsce – biurokracja, wysokie podatki, złe podejście do pracy – nie całkiem sprzyja rozwojowi zawodowemu… Możliwość podjęcia sensownej pracy, w której mógłbym się rozwijać mogłaby mnie przekonać do powrotu. Liczę na to, że w ciągu najbliższego roku coś się może poprawi i w jakiś sposób ten problem uda się rozwiązać.
Źródło: Dziennik Polski